Nowy Rok...Nowa Ja...Nowe Wyzwania??
Jasne ?hmm...kto mnie zna, to wie, że nie przepadam za podliczaniem tego, co było i nie specjalnie planuje, co będzie...
Po cichutku sobie marzę... działam i jakoś tak łatwiej stawiać kolejny krok naprzód.
Czego i Wam kochani Życzę.
Pomalutku i do przodu? Niech niczego Wam nie zabraknie!❤️
................................................................
Ale odrobiny rozważań nad sensem wszystkiego z pewnością nigdy dość?
Przyznam się szczerze, że miałam już nic nie pisać i zamknąć blog... Zresztą nie pierwszy raz? Jednak jakiś mój wewnętrzny głos mi mówi, żeby jednak nie. Jeszcze nie czas?i choć statystyki FB mówią, a nawet krzyczą momentami " kobieto nikt Cię nie czyta"... - zresztą od tych żywych też nie raz słyszałam "takich tematów", to dziś nikt nie czyta"...
To myślę sobie to, po co mi to wszystko... Sławy nie będzie, pieniędzy z tego tym bardziej, jedynie koszta?...I co ja z tego mam?!
Otóż wielki Spokój, stan który ogarnia mnie właśnie wtedy, gdy piszę. Lubię to robić więc w sumie dlaczego mam rezygnować z tej przyjemności. Może przy okazji, ktoś jednak przeczyta? Mam swoje mini grono fanów ? i to jest najważniejsze. Nie mam ciśnienia i nie działam na blogu z musu. Fakt chciałoby się więcej pisać i czytać... Ale robię to wtedy kiedy mogę. Moje teksty płyną ze mnie i są efektem chwili i impulsu. Uwierzcie mi tu nic nie jest zaplanowane ?? Często dzieci biegają wokół, a ja piszę na telefonie (tak mój piękny laptop i podusia pod niego grzecznie sobie leżą), a ja klikam w te małe knefelki? Kiedyś pewnie przeżywałabym, że wszystko robię w chaosie, że nie do końca po mojej myśli i tak jakbym chciała...
Życie nauczyło mnie doceniać stan, który aktualnie trwa... Owszem nadal się wkurzam, ale to nie jest istotne. Przychodzi i mija... Są dni lepsze i gorsze. I jeśli komuś się wydaje, że jestem mega silna, to nie jestem.
Płacze na komediach romantycznych, o wiele rzeczy się martwię, wyje jak bóbr, gdy najmniejsze istoty dopada ciężka choroba, gdy komuś dzieje się krzywda...
Nie godzę się z tym co złe, ale ciągle uczę się wszystko przetrawić, tak by kolejnego dnia iść do przodu. I choć nie zawsze jest uśmiech na twarzy, to ciągle doceniam życie i jak ten taran pre do przodu.
Czasem trzeba się wypłakać i poużalać nad sobą, oczyścić wnętrze, ale nie może to stanowić sensu życia... bo wtedy już nic nie ma sensu. To czego się boje najbardziej, to bezsilności, to najgorszy możliwy stan... Kiedy wiesz, że nie możesz nic, że na pewne kwestie nie masz wpływu i choćbyś pękł z żalu...Nic tego stanu nie zmieni!
Jedynie Ty możesz zmienić swoje podejście i nauczyć się z tym żyć, tak by Cię to nie zabijało każdego dnia. Człowiek o sobie wie tylko tyle, na ile go sprawdzono...
Każdy ma swoją drogę i powinien nią iść tak, jak mu serce podpowiada. Ważne, by nie zgubić siebie w tym gąszczu ludzkiej złości, zawiści. By otaczać się tylko takimi ludźmi, przy których możesz być sobą, którzy niczego ci nie zazdroszczą, gdy trzeba podniosą Cię i zawsze będą, gdy tego potrzebujesz...
Dawno temu mój syn zapytał mnie..." Mamo, a czemu Ty piszesz, że uczysz się Żyć?"Przecież żyjemy! To dlaczego trzeba się uczyć żyć!?... Trudno wytłumaczyć dziecku na czym ta nauka polega, skoro nawet dorośli nie potrafią wyciągać wniosków... Uczyć się na błędach i doceniać każde doświadczenie, jakie Nam się przydarzy.
Bo w życiu wszystko czegoś uczy. Całe nasze życie jest lekcją pokory, miłości, szacunku i wiary.
Tak wiary w siebie, w drugiego człowieka, w Boga jeśli ktoś potrzebuje. I tu nie pójdziesz na wagary, nie przeskoczysz szybciej niczego choćbyś stanął na głowie. Wszystko płynie swoim rytmem i tylko ciągle czas ucieka... Nic na to nie poradzimy, tego co było już nie ma. Nikt nie odda Nam czasu, marzeń, straconych nadziei... Wczoraj już minęło, liczy się tylko to, co przed Nami.
To na jutro mamy wpływ, każdy kolejny przeżyty dzień jest naszym domem.
Czy będzie bezpieczny? ciepły? kochający?
To już zależy od Ciebie... Buduj każdego dnia, a w pewnym momencie zabraknie Ci czasu na burzenie "starego". Rozpamiętywanie i rozdrapywanie starych ran niczego pozytywnego do Twojego życia nie wniesie poza frustracją i wiecznym niedosytem pt " mogłem inaczej"!!!
Nie mogłeś! Żyłeś tak jak umiałeś w danym momencie i choć nie wszystkie decyzje, które podejmowałeś były dobre i mądre, to były Twoje. Wyciągnij z nich lekcje i idź dalej.
Żyj i oddychaj "nowym" powietrzem.
Komentarze obsługiwane przez CComment