Idzie po skrzypiącym śniegu, lśniącym w słońcu jak mikro diamenciki.
Cieszy oczy, choć mróz szczypie w twarz. Idzie przed siebie i zastanawia się czy to ten moment? Czy to właśnie ta chwila, żeby poczuć coś dobrego?
Kocha słońce i nawet jego niewielkie promienie ładują jej energię. Idzie, oddycha...Żyje...Chłonie to zimno całą sobą. Jest.
Chwilowo o niczym nie myśli, nie kalkuluje...Jest dobrze...tak to jest ta drobna radość...Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma...Albo to co się dostaje...
A może nie chce już nic dostać?
Sama sobie ogarnie niech tylko to słońce świeci częściej. Przystaje twarzą zwrócona ku niemu i głęboko oddycha, będzie się trzymać kurczowo tej drobnej radości, tej chwili.
Nie chce lukrować rzeczywistości, jest jaka jest.
Czy łatwo ją zaakceptuje? Czy może się uśmiechać kiedy twarz zupełnie nie chce współpracować? Nie łatwo... W myśl zasady może wszystko nic nie musi...
Nie potrafi udawać, ma tak od dziecka.
Jako mała dziewczynka słyszała, że jak ma focha, to nie wolno jej ruszać...Szkoda tylko, że mało kto potrafił odróżnić focha od smutku.
Ta mała dziewczynka płakała wtedy gdzieś w głębokim kąciku, tak by nikt nie widział i nie słyszał...Zdradzała ją tylko rozpacz na twarzy w postaci czerwonych plamek po słonych jak całe morze łzach...
Dziś już tej dziewczynki nie ma, już się nie chowa w kąciku, nie wstydzi się łez. Dziś już wie, że łzy to oczyszczenie i choć często nie zmieniają nic, czuje się lżejsza.
Wie, że może pozwolić sobie na emocje.
Kiedy bardzo boli staje się milcząca, bardziej zamknięta. Jakby momentami nie było jej dla świata. Gdzieś tam w tej otchłani codzienności ma swoje miejsce. Dojrzewa, przetrawia i czeka na lepszy czas. On gdzieś tam jest...tylko musi go znów odnaleźć. Takie to duże smutki...
Kiedy wraca z tej otchłani na ląd, kiedy słońce nie świeci łapie się tych drobnych radości, tej ręki która jest zawsze wyciągnięta i tych ramion zawsze ciepłych. Tego głosu, który pociągnie w górę...
Hej jesteś tu potrzebna... Pamiętaj!
Komentarze obsługiwane przez CComment